O studiach, życiu zawodowym, podróżach i wspomnieniach ze szkoły opowiedziała nam Kinga Apolinarska, absolwentka ZSOiZ.
Patrycja Musiałowska: Jak wspominasz swoje lata szkolne? Co możesz powiedzieć o kierunku kształcenia, który wybrałaś w technikum?
Kinga Apolinarska: Szkoła średnia to bardzo trudny okres dla dorastającego człowieka. Nie ma się pewności, czy decyzja o wyborze kierunku kształcenia była słuszna czy też nie. Pamiętam, że początkowo było bardzo trudno się odnaleźć, nowa szkoła, nowi nauczyciele, nowi koledzy, bardzo dużo godzin lekcyjnych. Muszę przyznać, że był to trudny i niestabilny moment w moim życiu, mimo to wyniosłam z niego wiele dobrych doświadczeń. Do dziś pamiętam słowa pani Agnieszki Bagrowskiej: ,,uczcie się angielskiego, bo będziecie później za niego słono płacić’’, które okazały się prorocze i dziś żałuję, że za mało przykładałam się do nauki tego języka. Miło wspominam także lekcje historii z panem Adamem Wojtczakiem i bardzo ciekawe anegdoty dotyczące życia, które nam opowiadał. W mojej pamięci na zawsze zapiszą się również ogrom pozytywnej motywacji i wsparcie, które otrzymałam od pani Małgorzaty Zielińskiej-Wojtczak oraz słowa pani Małgorzaty Iwanickiej, aby zanim osiądziemy w rodzinnych stronach na stałe, spróbować wyjechać i zobaczyć kawałek świata. W Technikum Obsługi Turystycznej miałam możliwość odbywania zarówno praktyk zagranicznych, jak i tych na terenie kraju, dzięki czemu udało mi się dostać do programu Erasmus + i uczyć się zawodu na praktykach we Włoszech a dokładniej w Rimini. Było to dla mnie niesamowite przeżycie, ponieważ pierwszy raz wyjechałam aż tak daleko na dłużej. Dzięki pani Iwanickiej byłam również na praktykach w Mielnie, gdzie miałam szansę wykazać się swoimi umiejętnościami i dzięki temu doświadczeniu znalazłam pracę w okresie wakacyjnym, co przełożyło się na dużą niezależność finansową już w czasie szkoły średniej. Mówiąc o klasie TOT absolutnie nie można przeoczyć zwiększonej liczby godzin języka angielskiego – pamiętam, że mieliśmy kilka lekcji tygodniowo oraz język obcy zawodowy, czyli także angielski. Na początku było bardzo trudno przyswoić aż tyle wiedzy z jednej dziedziny, tym bardziej że angielskiego zaczęłam się uczyć dopiero w szkole średniej. Pomimo początkowych trudności oraz dzięki wsparciu nauczycieli udało mi się z tym językiem zaprzyjaźnić, co w przyszłości zaowocowało bezproblemowo zdaną maturą na bardzo dobrym poziomie. Ogromną szansą był również dodatkowy kurs języka niemieckiego prowadzony przez panią Małgorzatę Zielińską – Wojtczak, który był realizowany po lekcjach oraz w wolne soboty. Zajęcia były przeprowadzane w przyjaznej atmosferze, materiał był przekazywany w bardzo przystępny sposób, a sam kurs zakończony był egzaminem, który również zaliczyłam bez problemu. Oczywiście wiedza zdobyta podczas kursu pomogła mi zdać maturę z języka niemieckiego na bardzo dobrym poziomie. Wszystko, czego nauczyłam się na lekcjach języka niemieckiego w szkole średniej oraz na tym kursie, wykorzystuję po dziś dzień w pracy zawodowej i być może dzięki znajomości niemieckiego mam pracę, którą naprawdę lubię.
P.M.: Jak potoczyły się Twoje losy po ukończeniu szkoły?
K.A.: Od razu po maturze przeniosłam się na około miesiąc do Mielna, aby trochę podreperować swój budżet, później wróciłam na egzamin zawodowy, po którym wyjechałam do miejscowości Bensersiel w Niemczech, aby pracować tam jako kelnerka w kawiarni oraz podszlifować swój język niemiecki. W październiku wróciłam, żeby rozpocząć studia na kierunku prawo w biznesie. Na początku studiów podejmowałam się prac dorywczych, m.in. pracowałam w tartaku i mieszkałam nadal z rodzicami jak większość moich znajomych. Po pewnym czasie dokonałam jednak chłodnej kalkulacji i w kwietniu 2021 roku wyprowadziłam się do Poznania, by rozpocząć staż w firmie zajmującej się organizacją imprez masowych, w której wkrótce zostałam pełnoetatowym pracownikiem. Praca polegała na koordynowaniu zadań członków służby informacyjnej podczas różnych imprez masowych począwszy do kameralnych imprez gminnych w plenerze poprzez różnego rodzaje maratony i półmaratony, aż po wielkie koncerty np. w Hali Stulecia we Wrocławiu. Oprócz pracy podczas eventów, w dniach poprzedzających imprezy masowe do moich obowiązków należała również organizacja logistyki, zajmowanie się szeroko rozumianą biurokracją oraz przeprowadzanie szkoleń. Z perspektywy czasu muszę przyznać, że było to zajęcie, dzięki któremu można było naprawdę wiele się nauczyć, przede wszystkim radzenia sobie z różnymi wyzwaniami ad hoc, porozumiewania się z ludźmi z przeróżnych środowisk oraz działania pod presją czasu. Stanowisko to było idealne dla młodych ludzi, którzy nie chcą, aby rutyna wkradła się do codzienności, jednak musiałam z niej zrezygnować, ponieważ jeden weekend spędzałam w pracy, a drugi na uczelni i zwyczajnie zaczęło mi brakować czasu na życie prywatne. Następnie pracowałam jeszcze krótko w dwóch różnych instytucjach, aż w końcu udało mi się dostać na płatny staż do działu księgowości w firmie, w której pracuję po dziś dzień.
P.M.: Czy możesz nam opowiedzieć coś więcej o swojej aktywności zawodowej? Czym się obecnie zajmujesz?
K.A.: Jak już wcześniej wspomniałam, w trakcie licencjatu na kierunku prawo w biznesie dostałam się na staż do działu księgowego w firmie z branży automotive, w której pracuje po dziś dzień. W 2018 roku obroniłam licencjat z prawa w biznesie oraz ukończyłam kurs I stopnia z księgowości. Ze względów prywatnych miałam przerwę w edukacji i w latach 2020-2022 podjęłam studia magisterskie na kierunku finanse i rachunkowość, które – przy ogromnym wsparciu mojego męża – zakończyłam z tytułem magistra w ubiegłym roku. Już ponad 5 lat pracuję w dziale księgowym, a dokładnie w dziale należności, w międzynarodowej firmie. Przechodziłam przez różne stanowiska, ale aktualnie mój tytuł zawodowy brzmi AR Senior Accountant, czyli starszy księgowy w obszarze należności. Do moich obowiązków należy przeprowadzanie kontroli sald księgowych dla spółki matki, kontakt z klientami i działami fachowymi, kontrola kont klientów, rozwiązywanie problemów technicznych z IT oraz w razie potrzeby prowadzenie spotkań, w celu wyjaśnienia różnych kwestii, głównie w języku niemieckim. Oczywiście podejmuję się pracy operacyjnej, jaką jest samo księgowanie różnych faktur, ale aktualnie jest to niewielki procent moich codziennych obowiązków.
P.M.: Dużo podróżujesz, zwiedzasz – możesz opowiedzieć nam o swoich wyprawach? Którą z nich najmilej wspominasz? Które miejsce najbardziej Cię urzekło?
K.A.: Wraz z mężem staramy się w przynajmniej raz do roku gdzieś wyjechać, czasami udaje nam się to nieco częściej, oczywiście wszystko w miarę możliwości czasowych i finansowych. Podróże sprawiają mi nieopisaną radość. Uważam, że skoro na co dzień ciężko pracuję i przykładam się do wykonywania swoich obowiązków, raz na jakiś czas należy mi się odpoczynek. W ubiegłym roku spełniło się moje podróżnicze marzenie, udało nam się wyjechać na Mauritus, wyspę leżącą nieopodal Madagaskaru. Od zawsze chciałam znaleźć się w tak odległym, egzotycznym miejscu. Pobyt na Mauritiusie zostanie w mojej pamięci, po pierwsze dlatego, że był to wyjazd w ramach naszej podróży poślubnej, a po drugie – była to naprawdę piękna wyspa. Urzekła mnie różnorodność fauny i flory oraz mieszanka kulturowa. Wyspa była kolonią brytyjską, później francuską, dlatego można było wypić popołudniową herbatkę oraz skosztować wyśmienitych win i serów. Nie zabrakło oczywiście naleciałości kultury indyjskiej zarówno tych światopoglądowych w postaci zamieszkujących wyspę wyznawców buddyzmu, jak i tych kulinarnych w postaci przepysznego curry.
P.M.: Czy masz jakieś podróżnicze marzenia?
K.A.: Moje podróżnicze marzenie już się spełniło. Z pewnością, jeśli się uda, chciałabym zobaczyć klify w Norwegii oraz pojechać na przynajmniej jeden dzień do Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
P.M.: Podróżowanie ułatwiają języki obce. Jak się ich uczyłaś?
K.A.: Na pewno języki obce ułatwiają podróże. Nie wyobrażam sobie możliwości podróżowania bez przynajmniej podstawowej znajomości języka angielskiego. Co ciekawe w niemal każdym kraju na świecie można porozumieć się w języku niemieckim, a nawet jeśli się to nie uda, to na pewno spotkamy innych niemieckojęzycznych turystów. Języków obcych uczyłam się w szkole, na studiach, na różnych kursach językowych. Jeśli chodzi o język niemiecki, mogę śmiało stwierdzić, że uczę się go każdego dnia w pracy.
P.M.: Jakie metody nauki języków obcych polecasz? Co Twoim zdaniem ma szczególne znaczenie?
K.A.: Aby dobrze znać język, należy go powtarzać, niestety bez systematycznego utrwalania jest on bardzo szybko zapominany. Oprócz standardowego uczenia się gramatyki na pewno warto oglądać filmy z napisami w języku obcym, słuchać podcastów, starać się przyswajać treści z mediów społecznościowych również w języku, który aktualnie poznajemy. Oczywiście znajomość zagadnień gramatycznych jest również istotna. Jeśli komuś zależy na mówieniu w języku obcym, konieczne jest przełamanie bariery językowej. Należy odważyć się mówić mimo stresu, że powie się coś nie tak, albo że ktoś może nas wyśmiać. Wiem z doświadczenia, że jest to bardzo trudne, ale jak się już przełamiemy i zaczniemy mówić, z każdym kolejnym razem będzie tylko lepiej.
P.M.: Dziękujemy Ci za inspirującą rozmowę i życzymy Ci wielu sukcesów oraz kolejnych, pięknych podróży. Dziękujemy, że znalazłaś dla nas czas.
K.A.: Dziękuję. Serdecznie pozdrawiam moich nauczycieli z ZSOiZ, koleżanki i kolegów, z którymi chodziłam do klasy i całą szkolną społeczność.
Koło Dziennikarskie „Pinezka”
Przeprowadzenie wywiadu: Patrycja Musiałowska
Zdjęcia: z prywatnych zbiorów Kingi Apolinarskiej
Opieka redakcyjna: Katarzyna Maciocha