
Wojtek Bartłomiejczak, absolwent naszej szkoły, jest doskonałym przykładem na to, że warto podążać za swoimi pasjami i nie bać się zmian. Choć początkowo jego droga zawodowa wydawała się być jasno wytyczona, pasja do podróży i otwartość na zmiany zaprowadziły go znacznie dalej – dosłownie i w przenośni. Wojtek z wykształcenia jest geodetą, dziś pracuje jako steward, odwiedzając najdalsze zakątki świata i realizując marzenie o pracy z ludźmi i podróżach. W rozmowie z Nikolą Grześkowiak opowiada o swojej drodze zawodowej, kulisach rekrutacji do linii lotniczych, codziennej pracy na pokładzie samolotu oraz udowadnia, że wykształcenie techniczne daje solidne fundamenty i jest cennym punktem wyjścia, nawet wtedy, gdy życie obiera inny kierunek.


Nikola Grześkowiak: Jak wspominasz swoje szkolne lata?
Wojtek Bartłomiejczak: Szkolne lata wspominam jako czas pełen przyjaźni, wspólnej nauki z kolegami z klasy oraz intensywnych popołudniowych godzin spędzonych nad książkami – w końcu wszyscy dążyliśmy do tego samego celu: jak najlepszego wyniku na maturze. Szczególnie miło wracam myślami do zajęć praktycznych z geodezji, które stanowiły przyjemną odskocznię od tradycyjnych lekcji w klasie. Praca w terenie pozwalała nam oderwać się od notatek i teorii, a jednocześnie zdobywać cenne doświadczenie w praktyce.
Nikola Grześkowiak: Jak potoczyły się Twoje losy po ukończeniu szkoły?
Wojtek Bartłomiejczak: Po maturze rozpocząłem studia geodezyjne na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Studiując zaocznie, miałem możliwość połączenia nauki z moją fascynacją kulturą Azji, podejmując pracę w restauracji sushi. Do dziś z ogromną przyjemnością spędzam wieczory w gronie rodziny i przyjaciół, wspólnie przygotowując i delektując się domowym sushi. To nie tylko nasza kulinarna tradycja, ale także sposób na budowanie bliskości i dzielenie się tym, co lubię najbardziej.
Nikola Grześkowiak: Co skłoniło Cię do wyboru studiów geodezyjnych?
Wojtek Bartłomiejczak: Mój wybór kierunku był dla mnie czymś oczywistym – chciałem kontynuować naukę w dziedzinie, która już w technikum stała się moją pasją. Dodatkową motywacją była możliwość dalszej edukacji w gronie przyjaciół z klasy, z którymi wspólnie dążyliśmy do zdobycia tytułu inżyniera. Był to wyjątkowy okres w moim życiu, pełen wspólnych wyzwań, który wspominam z dużym sentymentem.
Nikola Grześkowiak: Jakie były Twoje pierwsze doświadczenia w pracy geodety?
Wojtek Bartłomiejczak: Pod koniec studiów jedna z moich wykładowczyń, pracująca wówczas w Wydziale Geodezji Starostwa Powiatowego w Poznaniu, poinformowała naszą grupę o otwartym naborze na stanowisko referenta. Uznałem, że to doskonały moment, by rozpocząć budowanie swojego doświadczenia zawodowego. Praca z dokumentacją okazała się dla mnie cennym i rozwijającym doświadczeniem, pozwoliła mi lepiej zrozumieć specyfikę funkcjonowania administracji publicznej oraz zdobyć wiele praktycznych, zawodowych umiejętności. Kolejnym etapem mojej ścieżki zawodowej, nadal związanym z geodezją, była praca w Polskich Kolejach Państwowych, w Wydziale Geodezji i Regulacji Stanów Prawnych. Do moich codziennych obowiązków należało opracowywanie podziałów nieruchomości Skarbu Państwa pozostających we władaniu PKP, zlokalizowanych na terenie województw lubuskiego i zachodniopomorskiego. Praca ta wiązała się z licznymi wyjazdami terenowymi oraz pomiarami – co szczególnie sobie cenię, ponieważ ważna jest dla mnie różnorodność w codziennych obowiązkach i możliwość pracy wśród ludzi.
Nikola Grześkowiak: Co skłoniło Cię do tak radykalnej zmiany ścieżki zawodowej – z geodety na stewarda? Czy decyzja o zmianie zawodu była trudna?
Wojtek Bartłomiejczak: Mimo niewątpliwej satysfakcji i zainteresowania wykonywaną pracą w branży geodezyjnej, wciąż towarzyszyła mi pasja do podróży. Zmiana ścieżki zawodowej przyszła dość spontanicznie. Od zawsze fascynowało mnie latanie, które stanowiło dla mnie nie tylko formę ucieczki od codzienności, ale też źródło inspiracji. Z czasem coraz częściej myślałem o związaniu swojej przyszłości z lotnictwem. Choć początkowo nie planowałem tego świadomie, stopniowo zacząłem przykładać większą wagę do nauki języka angielskiego i systematycznie go doskonaliłem. Na rekrutację do linii lotniczych wybrałem się z ciekawości, chcąc zobaczyć, jak wygląda cały proces, bez presji i oczekiwań. Ku mojemu zaskoczeniu, już po tygodniu odebrałem telefon z informacją o przyjęciu. To była niezwykle miła i motywująca niespodzianka, która rozpoczęła zupełnie nowy etap w moim życiu.
Nikola Grześkowiak: Czy miałeś jakieś wcześniejsze doświadczenia związane z branżą lotniczą, czy to była całkowicie nowa droga?
Wojtek Bartłomiejczak: Lotnictwo to dla mnie zupełnie nowa ścieżka, która jednak od początku całkowicie mnie pochłonęła. Praca z ludźmi, miła atmosfera i wiele miejsc do odkrycia sprawiają, że każdy dzień przynosi mi radość.
Nikola Grześkowiak: Jak przebiegał proces rekrutacji na stanowisko stewarda? Czy było to duże wyzwanie i trudno było się dostać?
Wojtek Bartłomiejczak: Przygoda z lotnictwem rozpoczyna się już na etapie wysłania CV. Następnie zaproszeni kandydaci biorą udział w całodniowej rekrutacji, ponieważ chętnych do pracy nie brakuje. Proces można podzielić na trzy główne etapy. Pierwszy to praca w grupach, podczas której rozwiązuje się problemy symulujące sytuacje, z jakimi można spotkać się w pracy na pokładzie. Liczy się tu kreatywność, umiejętność współpracy oraz szybkie podejmowanie decyzji. Drugi etap to rozmowa indywidualna – obejmuje pytania związane z wcześniej przesłanym CV, a także ocenę dykcji i umiejętności autoprezentacji, między innymi poprzez czytanie zapowiedzi pokładowych. Trzeci, nieodłączny element rekrutacji to rozmowa z lektorem języka angielskiego, która ma na celu ocenę płynności i poprawności językowej. Minimalny wymagany poziom to B2, a znajomość dodatkowych języków obcych jest dużym atutem. Warto pamiętać, że kandydaci są obserwowani przez cały czas trwania procesu – od wejścia do wyjścia. Znaczenie ma nie tylko sposób wypowiedzi i zachowania, ale również prezencja. Warto więc zadbać o odpowiedni ubiór, nienaganny wygląd, a w przypadku kobiet – także o makijaż. Już od pierwszych chwil warto wcielić się w rolę członka załogi pokładowej i pokazać, że to właśnie w tej przestrzeni czujemy się pewnie i naturalnie.
Nikola Grześkowiak: Jakie wyzwania, zalety i trudności wiążą się z pracą w branży lotniczej?
Wojtek Bartłomiejczak: Praca stewarda to zajęcie wymagające ogromnego zaangażowania, odpowiedzialności za bezpieczeństwo pasażerów oraz umiejętności działania w wielu obszarach jednocześnie. Częste loty niosą ze sobą konieczność rezygnacji z regularnego życia osobistego, jednak mimo tych wyzwań, właśnie dzięki tej pracy spełniłem swoje marzenie o podróżowaniu, poznawaniu ludzi i odkrywaniu różnych kultur. Jedną z największych trudności w pracy stewarda są częste zmiany stref czasowych, które nierzadko prowadzą do zmęczenia i zaburzeń rytmu dobowego. Podczas gdy pasażerowie dopiero zajmują swoje miejsca, my mamy już za sobą wiele obowiązków związanych z przygotowaniem rejsu. Z drugiej strony, jednym z największych atutów tego zawodu jest niezwykle różnorodny grafik. Często zdarza się mieć kilka dni wolnych w środku tygodnia lub spędzić kilka dni w odległym zakątku świata. Najbardziej wyjątkowe są poranki w zupełnie nowym miejscu – moment, w którym budzisz się ze świadomością, że zaraz wyruszysz, by odkrywać coś nieznanego. To właśnie ten element pracy daje poczucie wolności i ekscytacji, której trudno doświadczyć gdzie indziej.
Nikola Grześkowiak: Jako steward masz wyjątkową możliwość podróżowania po całym świecie i odkrywania niezwykłych miejsc. Które z odwiedzonych zakątków najbardziej Cię zachwyciły i dlaczego? Czy jest takie miejsce, do którego zawsze wracasz z przyjemnością?
Wojtek Bartłomiejczak: Zdecydowanie najbliższe mojemu sercu są kierunki azjatyckie, a szczególne miejsce wśród nich zajmuje Tokio. To właśnie tam latam najchętniej, głównie ze względu na moje zamiłowanie do japońskiej kultury i kuchni. Sam lot oraz kontakt z pasażerami to czysta przyjemność. Japończycy wyróżniają się niezwykle wysoką kulturą osobistą, są zorganizowani, uprzejmi i bezproblemowi. Boarding na tym kierunku przebiega wyjątkowo sprawnie, często jest jednym z najszybszych spośród wszystkich rejsów, co również świadczy o wysokim poziomie organizacji podróżnych. Japonia urzeka nie tylko swoją gościnnością, ale i bogactwem atrakcji turystycznych – od malowniczych świątyń, przez niesamowite krajobrazy, po niezrównaną kuchnię, która za każdym razem zachwyca mnie na nowo. Dla mnie to zdecydowany numer jeden na mapie świata.
Nikola Grześkowiak: A może jest jeszcze jakieś wymarzone miejsce, do którego chciałbyś polecieć, ale jeszcze nie miałeś okazji?
Wojtek Bartłomiejczak: Jednym z moich największych podróżniczych marzeń jest wyprawa do Nowej Zelandii. To kraj o zapierających dech w piersiach krajobrazach, który od lat fascynuje mnie swoją różnorodnością przyrody i niezwykłym klimatem. Dodatkowym atutem tego miejsca jest to, że kręcono tam wiele scen do znanych i lubianych filmów, takich jak Władca Pierścieni, Hobbit czy innych popularnych produkcji. Ze względu na dużą odległość i czas potrzebny na podróż, chciałbym przeznaczyć na ten wyjazd dłuższy urlop, by naprawdę poczuć atmosferę tego miejsca i odkryć je bez pośpiechu. To cel, który z pewnością znajduje się wysoko na mojej liście planów, które chciałbym zrealizować w najbliższej przyszłości.
Nikola Grześkowiak: Czy mógłbyś podzielić się z nami jakimiś ciekawostkami z pracy?
Wojtek Bartłomiejczak: Zawód stewarda uczy ogromnej elastyczności w postrzeganiu świata, z czasem coraz mniej rzeczy zaskakuje, a różnorodność staje się codziennością. W pracy poznajemy wiele kulturowych niuansów, które pokazują, jak ważne jest zrozumienie i szacunek wobec innych zwyczajów. Przykładowo: podczas lotów do Japonii ryż na tacy zawsze powinien być ułożony od strony serca pasażera, co wynika z lokalnych tradycji. W krajach arabskich nie serwuje się wieprzowiny, a na rejsach do Korei Południowej zawsze mamy pod ręką duży zapas zupek błyskawicznych, ponieważ to ulubiony posiłek wielu pasażerów. Znajomość tych drobnych, ale istotnych szczegółów oraz otwartość na różnorodność kulturową są nieodłącznym elementem pracy stewarda. To właśnie dzięki takim doświadczeniom świat staje się bliższy, a inne kultury bardziej zrozumiałe. Praca na pokładzie samolotu wiąże się również z wpływem warunków fizycznych – zmiany ciśnienia sprawiają, że organizm reaguje inaczej, więc na przykład lampka wina na pokładzie działa jak dwie wypite na ziemi, dlatego trzeba uważać z ilością alkoholu. Dodatkowo na wysokości 10 000 metrów zmysł smaku także działa w odmienny sposób, serwowane posiłki mogą być odbierane zupełnie inaczej niż te same potrawy jedzone na lądzie.
Nikola Grześkowiak: Czy po latach uważasz, że studia geodezyjne były dobrą decyzją, mimo że nie pracujesz już w tym zawodzie?
Wojtek Bartłomiejczak: Wykształcenie geodezyjne oraz ukończone w tym kierunku studia dały mi solidne fundamenty i poczucie zawodowej stabilności. Dzięki zdobytemu doświadczeniu wiem, że mogę wrócić do tej dziedziny, co daje mi spokój i pewność, że niezależnie od okoliczności mam taką możliwość.
Nikola Grześkowiak: Czy myślisz, że kiedyś wrócisz do geodezji, czy widzisz swoją przyszłość w lotnictwie?
Wojtek Bartłomiejczak: Okres pandemii, kiedy podróże zostały wstrzymane, a większość samolotów uziemiono, dobitnie pokazał, jak ważne jest posiadanie solidnego zaplecza zawodowego, czyli umiejętności, które dają możliwość odnalezienia się również poza branżą lotniczą. W razie niepowodzenia w świecie lotnictwa lub chęci zmiany ścieżki zawodowej, mam już w ręku atut w postaci bogatego CV, które pozwoliłoby mi wrócić do pracy w geodezji. Tymczasem w pełni korzystam z możliwości, jakie daje mi obecna praca, realizuję swoje marzenia, spędzam czas wśród inspirujących ludzi i każdego dnia mam przed sobą nowe, fascynujące miejsca. A co przyniesie przyszłość? Czas pokaże.
Nikola Grześkowiak: Jaką radę dałbyś młodym ludziom, którzy stoją przed wyborem kierunku studiów lub pierwszej pracy?
Wojtek Bartłomiejczak: Uważam, że kluczowe jest dobre rozpoznanie własnych predyspozycji i potrzeb. Od zawsze wiedziałem, że chcę pracować z ludźmi – od biur, w których współpracowałem z dużym zespołem, po obecną pracę, w której dbam o komfort i bezpieczeństwo podróżnych. Nie kierowałbym się wyborem studiów czy ścieżki zawodowej wyłącznie ze względu na obecność znajomych. Choć naturalnie daje to poczucie bezpieczeństwa, warto pamiętać, że życie przynosi nam wiele okazji do poznawania nowych ludzi, a w większości przypadków szybko odnajdujemy się w nowych środowiskach, nawet jeśli początkowo towarzyszy nam stres. Najważniejsze to odważnie realizować swoje pomysły i plany na przyszłość. Tysiące osób przed nami przeszło podobną drogę po ukończeniu szkoły. Jeśli im się udało, dlaczego my mielibyśmy nie dać rady? Wszystko jest możliwe, jeśli towarzyszy temu determinacja i wiara we własne możliwości.
Nikola Grześkowiak: Czy uważasz, że warto czasem podjąć ryzyko?
Wojtek Bartłomiejczak: To kwestia bardzo indywidualna. Każdy z nas ma swój moment, w którym czuje, że pora na coś innego. Uważam, że jeśli w środku rodzi się potrzeba zmiany, nie warto jej tłumić ani się jej obawiać. W takich chwilach najważniejsze jest podjęcie decyzji i odwaga, by postawić pierwszy krok. Zmiany w moim życiu wypływały z potrzeby realizacji posiadanych pasji, które dotąd czekały na swoją kolej. Dziś wiem, że wiele bym stracił, gdybym wtedy nie zaryzykował. Obecnie czuję, że jestem we właściwym miejscu zarówno pod względem zawodowym, jak i osobistym.
Nikola Grześkowiak: Czego możemy Ci życzyć?
Wojtek Bartłomiejczak: W naszej pracy życzymy sobie przede wszystkim spokojnego rejsu i właśnie tego najbardziej potrzebuję również na co dzień. W zabieganym świecie najbardziej cenię sobie spokój, równowagę i obecność życzliwych, pozytywnych ludzi wokół. To daje mi siłę i sprawia, że każdy dzień staje się lepszy.
Nikola Grześkowiak: Życzymy Ci więc spokoju, życzliwych ludzi wokół oraz spełnienia marzenia o podróży do Nowej Zelandii, oby udało się ją zrealizować już w niedalekiej przyszłości.
Wojtek Bartłomiejczak: Bardzo dziękuję.
Koło Dziennikarskie „Pinezka”
Przeprowadzenie wywiadu: Nikola Grześkowiak
Zdjęcia: Jakub Przybyła / prywatne zbiory Wojtka
Opieka redakcyjna: Katarzyna Maciocha