Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Słupcy zaprasza wszystkich uczniów do wzięcia udziału w zabawie o nazwie ,,Zwiadowcy są wśród nas”.

Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Słupcy zaprasza do zabawy pod hasłem

,,Zwiadowcy są wśród nas” Pomóżcie nam zachęcić innych do wstąpienia w szeregi Zwiadowców. Użyjcie wyobraźni!

Samodzielnie bądź grupowo stwórzcie rysunek, komiks, zróbcie sesję zdjęciową lub odegrajcie scenkę zainspirowaną, wybranymi przez siebie bądź zaproponowanymi przez nas, fragmentami książek Johna Flanagana z serii Zwiadowcy.

Najciekawsze pomysły zostaną przedstawione na naszym Facebooku.

Prace plastyczne należy dostarczyć do Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej w Słupcy lub na nasz adres mailowy: biblioteka.slupca@gmail.com . Zdjęcia oraz krótkie filmiki można przesyłać na adres mailowy: biblioteka.slupca@gmail.com

Zabawa trwa do 30 września 2021 r.

Fragment pierwszy:

,,Gdy [Crowley] zaczął pogwizdywać skoczną ludową melodię, Halt popatrzył z ukosa. -Co robisz? […] -Mam dobry humor. […] -Zatem masz dobry humor. A dlaczego wydajesz ten piskliwy dźwięk? -Gwiżdżę. Gwiżdżę sobie skoczną melodię. -To nie jest gwizdanie. To pisk – odrzekł Halt. Zwiadowca odwrócił się w siodle, by posłać rozmówcy pełne godności spojrzenie. – Powinieneś wiedzieć, że moje gwizdanie jest przedmiotem licznych pochwał w hrabstwie Hogarth. -Ponura to musi być kraina, w której ludzie uważają ten piskliwy skrzek za melodyjny.” fragment księgi 11 ,,Zwiadowcy Zaginione historie” John Flanagan

Fragment drugi:

,,- No, co? Wypowiedział pytanie głośniej i gwałtowniej, niż zamierzał; krótka kwestia rozbrzmiała niczym wybuch niezrozumiałego gniewu. […] – Co z czym? – spytał, a wówczas niższy od niego towarzysz podróży westchnął ciężko. – O to właśnie pytam – rzekł z irytacją w głosie. – Co takiego? Horace popatrzył na niego jak na kogoś, kto ze szczętem postradał zmysły. Osiągnął tyle, że Halt rozzłościł się jeszcze bardziej. – Co takiego? – zdumiał się Horace, nic już nie pojmując. – Przestań mnie przedrzeźniać! – wrzasnął Halt. – Przestań powtarzać za mną! Pytałem: “co?”, więc powiedz mi co. Zrozumiałeś? Horace rozważał w myśli pytanie przez chwilę lub dwie, po czym odparł rzeczowo: – Nie. Halt wziął głęboki wdech, przy czym jego brwi utworzyły krzaczastą literę V, a oczy zaczęły ciskać gniewne iskry. Nim wszakże się odezwał, Horace uprzedził go: – To znaczy, co za “co”? – a następnie, by wyrazić się jaśniej, sprecyzował: – To znaczy, dlaczego “co”? Nadludzkim wysiłkiem, odzyskując panowanie nad sobą, acz bynajmniej nie kryjąc przy tym własnej irytacji, Halt wycedził: – Chciałeś zadać mi pytanie. Horace uniósł brwi. – Tak? Halt skinął głową. – Owszem. Widać to było po tobie. – Rozumiem – odrzekł Horace. – A jakie pytanie? Halta zamurowało i to na dłuższą chwilę. Otworzył usta, zamknął je – otwarł znowu, nim zdołał wykrztusić: – Włśnie o to cię pytałem – warknął. – Spytałem: “co?”, bo chciałem wiedzieć, o co chcesz mnie zapytać. – Nie chciałem cię pytać o żadne “co” – obruszył się Horace a Halt rzucił mu podejrzliwe spojrzenie.” fragment księgi 4 ,,Bitwa o Skandię” John Flanagan

Fragment trzeci:

,,- Ja nie chrapię – obruszył się Horace. Will uniósł brwi. – Czyżby? – Zdziwił się. – W takim razie przepędź tę kolonie morsów, które nocują w naszym namiocie. Oczywiście, że chrapiesz.” fragment księgi 6 ,,Oblężenie Macindaw” John Flanagan

Fragment czwarty:

,,-To wcale nie taki głupi pomysł. Może i ty mógłbyś mówić do mnie “panie”?- rzekł, odwracając głowę, niby po to, żeby przyjrzeć się drzewom rosnącym wzdłuż drogi, a w gruncie rzeczy po to, by Will nie dostrzegł uśmiechu, którego Gilan pomimo wszelkich wysiłków nie mógł powstrzymać. Willa aż zatkało. Nie wierzył własnym uszom. -Panie? -odezwał się wreszcie.- Gilanie, naprawdę chcesz, żebym mówił do ciebie “panie”?- Gdy ujrzał zmarszczone brwi starszego towarzysza, poprawił się czym prędzej:- To znaczy, panie Gilanie? Naprawdę chcesz, panie, żeby, mówił do ciebie, to znaczy do pana panie?- ciągnął, plącząc się coraz bardziej. -Nie. “Pana panie” to nie jest właściwy sposób zwracania się do osoby starszej. Ani “panie Gilanie”. Zwykłe “panie” w zupełności wystarczy, nie uważasz? W końcu to nie od rzeczy, bo dzięki temu cały czas będziecie pamiętać, kto tu dowodzi, nieprawdaż? -Tak, zapewne, Gil… to znaczy, panie- Will potrząsnął głową z niedowierzaniem, nie mogąc pogodzić się z tym, że przyjaciel nagle zaczął domagać się tak formalnego tytułowania. Przez kilka minut jechali w milczeniu, aż wreszcie usłyszał obok siebie coś, co przypominało zarazem kichnięcie i prychnięcie: Horace bezskutecznie powstrzymywał śmiech. Will rzucił okiem w jego stronę, a potem popatrzył podejrzliwie na Gilana. Młody zwiadowca uśmiechał się od ucha do ucha i kręcił głową z udawanym politowaniem: -To był żart, Willu. Tylko żart. Will pojął, że dał się nabrać, a Horace od samego początku doskonale o tym wiedział. -Wiedziałem- rzucił niedbale. Teraz Horace roześmiał się już w głos, a Gilan się do niego przyłączył.” fragment księgi 2 ,,Płonący most” John Flanagan

Fragment piąty:

,,- Mój koń mnie rozpoznał – rzucił Halt oskarżycielskim tonem do Horace’a, oczywiście ledwo dosłyszalnym szeptem. Horace spojrzał na małego, kudłatego konika, który wydawał się jeszcze mniejszy niż w rzeczywistości, gdyż stał obok potężnego rycerskiego rumaka. – Ale mój nie – zauważył. – Uzyskujemy wynik pół na pół! “